Felietony

Lukrowana baśniowość „american dream”. Co David Lynch ma wspólnego z Donaldem Trumpem?

W twórczości amerykańskiego reżysera mnóstwo jest elementów przywołujących wizję USA lat 50. i 60. XX wieku. To właśnie ta wizja legła u podstaw tego, co zawarte zostało w haśle „Make America Great Again”. Tylko dla Lyncha jest to uosobieniem amerykańskiego kiczu.

Czy David Lynch ma cokolwiek wspólnego z Donaldem Trumpem? To pytanie wydaje się retoryczne. Twórczość amerykańskiego reżysera bynajmniej z polityką się nie kojarzy. Nie jest on przecież artystą zaangażowanym społecznie. Raczej ma w sobie coś z freaka, który zagłębia się w mroczne zakamarki duszy ludzkiej.

Tymczasem po obejrzeniu filmu dokumentalnego „Lynch/Oz” z roku 2022 można w tej sprawie zmienić zdanie. Polscy widzowie mieli już zresztą szansę zobaczyć tę produkcję. W roku bieżącym film był pokazywany w trakcie 20. festiwalu Docs Against Gravity. Jest jednak powód, żeby tematami podjętymi w tym dokumencie wciąż się zajmować. Dlatego, że w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich w USA „Lynch/Oz” mówi coś bardzo ważnego o tym, co się przyjęło określać mianem „amerykańskiego snu” („american dream”). Ale po kolei.

Autorem produkcji, o której mowa, jest Szwajcar Alexandre O. Philippe. Oddaje on w niej głos siedmiorgu Amerykanom z branży filmowej, zafascynowanym twórczością Lyncha. Ci zaś wskazują to, co ukształtowało wyobraźnię znanego reżysera i co zarazem wpłynęło na nich. Tym czymś jest słynny musical „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. Ten czarno-biały obraz z roku 1939 w reżyserii Victora Fleminga rozsławił Judy Garland, której przypadła w nim rola głównej bohaterki – Dorotki Gale.

„Czarnoksiężnik z krainy Oz” jest ekranizacją powieści Lymana Franka Bauma o tym samym tytule. Książka ta uchodzi za kultowe dzieło wielu pokoleń młodych amerykańskich czytelników. Opowiada ona o Dorotce, która wraz ze swoim psem Toto zostaje porwana przez trąbę powietrzną i trafia do fantastycznej krainy Oz. Tam dziewczynka nawiązuje różne przyjaźnie, ale jednak nie jest bezpieczna. Na jej życie czyha Zła Czarownica z Zachodu, która oskarża ją o śmierć swojej siostry – Złej Czarownicy ze Wschodu. Tę bowiem zabił lądujący domek, którym Dorotka i Toto przylecieli do Oz. Dziewczynka zatem poszukuje możliwości powrotu do miejsca, z którego przybyła. I za radą przyjaciół o pomoc postanawia się zwrócić do czarnoksiężnika ze Szmaragdowego Grodu – stolicy Oz. Jest on władcą całej krainy.

Dokument Alexandre’a O. Philippe’a rzuca światło na rozmaite odniesienia do powieści Bauma i musicalu Fleminga, które można znaleźć w twórczości Davida Lyncha. W filmie „Dzikość serca” są to odniesienia wręcz bezpośrednie. Występujące w nim postaci otwartym tekstem odwołują się do przygód Dorotki i Toto. Tyle że w dziełach Lyncha chodzi o coś więcej.



Dla niego kraina Oz ma w sobie coś ze wspomnianego na wstępie „amerykańskiego snu”, w którym, wbrew okalającym go mitom, jednak roi się od rozmaitych koszmarów. Ich archetypem jest właśnie Zła Czarownica ze Wschodu. Straszydła te nawiedzają zwykłych Amerykanów w takich dziełach Lyncha, jak trzy sezony serialu „Miasteczko Twin Peaks” czy filmy „Zagubiona autostrada” i „Mulholland Drive”.

W tym przypadku ujawnia się ciemna strona „amerykańskiego snu”. Ale jest też przecież jego strona jasna, którą Lynch również się zajmuje. Reżyser ją dekonstruuje. Obnaża kiczowatość tego, co w powieści Bauma i musicalu Fleminga jest przedstawione jako lukrowana baśniowość.

I tu dochodzimy do wątku politycznego, który pojawia się w dokumencie Alexandre’a O. Philippe’a, i który warto nieco rozwinąć. Chodzi o to, że w twórczości Lyncha mnóstwo jest elementów przywołujących wizję USA lat 50. i 60. XX wieku. To właśnie ta wizja legła u podstaw tego, co zawarte zostało w haśle „Make America Great Again” (MAGA). Chodzi o slogan, którym podczas swoich prezydenckich kampanii wyborczych szermował Donald Trump. Postaci z dzieł Lyncha to wiodący spokojny tryb życia mieszkańcy amerykańskiej prowincji. A zatem właśnie do takich ludzi Trump adresował swój przekaz.

Kim oni są? To amerykańska klasa średnia, która w ciągu minionego półwiecza padła ofiarą gwałtownych zmian w świecie. Z jednej strony przyświecające jej konserwatywne wartości straciły na znaczeniu, z drugiej zaś – uległa ona pauperyzacji, ponieważ drobnych kapitalistów wyparły z rynków wielkie korporacje. Wszystko to jest skutkiem procesów globalnych, lecz swój początek miały one w USA. Nowolewicowa kontrkultura przejęła rząd dusz, a turbokapitalizm rozsadził gospodarkę opartą na poczuciu indywidualnej własności.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Ale słabość amerykańskiej klasy średniej równa się słabości państwa amerykańskiego. Przecież to ta warstwa społeczna była zawsze jego podporą. I Donald Trump, zdając sobie z tego stanu rzeczy sprawę, przystąpił do gry politycznej. Tyle że dla Davida Lyncha jest on uosobieniem amerykańskiego kiczu, z którego reżyser szydzi.

Do myślenia daje nagranie wideo zamieszczone w dokumencie Alexandre’a O. Philippe’a. To krótka wypowiedź Lyncha z roku 2020, sprzed wyborów prezydenckich. Padają w niej słowa o tym, że Ameryka zostanie niebawem wyzwolona od demonów, które ją ostatnio trapią. Czyżby Lynchowi chodziło o prezydenturę Trumpa? Jeśli tak, to z perspektywy reżysera to, co powiedział, okazało się na początku listopada 2020 roku proroctwem.

Nie można jednak również pominąć faktu, że Judy Garland w roli Dorotki Gale nie jest bynajmniej w USA ikoną protrumpowskiej prawicy, lecz… hołubionych w Hollywood środowisk LGBT. To wśród nich rozwija się zjawisko zwane estetyką campową. Istotą campu jest przewrotna, ironiczna afirmacja kiczu – analogiczna do przegięć, w których lubują się tęczowe subkultury.

I właśnie w kategoriach campowych należy interpretować nawiązania w dziełach Lyncha do musicalu „Czarnoksiężnik z krainy Oz”. Ale okazuje się, że mają one też charakter polityczny. Lynch więc wpisuje się w ten nurt hollywoodzkiej kinematografii, który od czasów wojny wietnamskiej gra na ojkofobicznych idiosynkrazjach lewicowo-liberalnych amerykańskich elit.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: Amerykański reżyser David Lynch oraz były prezydent USA i być może kandydat Republikanów do Białego Domu w wyborach 2024 Donald Trump. Fot. PAP/EPA, Nina Prommer oraz Michael Reynolds
Zobacz więcej
Felietony Najnowsze wydanie
„Papież” Nowej Prawicy kończy 80 lat
Nie ograniczają go światopoglądowe „bańki”.
Felietony Najnowsze wydanie
Europa
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony Poprzednie wydanie
Co wolno taksówce bez taksówkarza. Tu legalne, tam zakazane
Autonomiczne auta sparaliżowały miasto.
Felietony Poprzednie wydanie
Hybrydowa wojna zimowa. Migranci na granicy fińsko-rosyjskiej
Rowerowa ofensywa Kremla.
Felietony Poprzednie wydanie
Czy „zryw podchorążych” był manifestacją polskich transfobów?
Tytułujemy go: Wielki Książę. A on życzyłby sobie niebinarnie: Wielkx Xiążx.