Cywilizacja

Charków, Izjum, Bezruki… Rosjanie zostawiają zwłoki i ruiny

W lesie znaleziono 447 ciał cywilów i żołnierzy. Wielu z tych ludzi zostało zabitych przez rosyjski ostrzał, ale niektórzy z nich zostali zamęczeni przez Rosjan na śmierć. Nieopodal, na skraju lasu, znajdowały się rosyjskie okopy, doły na sprzęt, a tu i ówdzie leżały resztki wojskowej racji żywnościowej zwanej... „Przyjaźnią Narodów”.

Wieczorami w Charkowie zaskakująco dobrze widać gwiazdy. W mieście obowiązuje częściowe zaciemnienie, nie ma świateł ulicznych, wyłączone są też neony sklepowe. W centrum rozświetlonych jest tylko kilka okien w domach, ale teraz mieszka tu niewielu ludzi. Tak więc w połowie jesieni godzina siódma wieczór wydaje się prawie jak północ – zaskakująco cicha i ciemna.

W mieście zapanował spokój po tym, jak na początku września armia ukraińska rozpoczęła kontrofensywę i niemal całkowicie wyzwoliła część obwodu charkowskiego, zajętą przez Rosjan. Linia frontu przesunęła się na wschód, a rosyjski ostrzał zmalał. Ale w przypadku Charkowa nie będzie spokoju do samego końca wojny: granica z Rosją jest bardzo blisko, więc armia rosyjska może ostrzeliwać miasto z własnego terytorium, jeśli nie przy pomocy artylerii, to korzystając ze starych, radzieckich systemów rakietowych S-300.

W Charkowie pozostało bardzo mało dzieci: nauka w szkołach się tu nie zaczęła, a ci, którzy mogli, zabrali swoje rodziny do bezpieczniejszych regionów Ukrainy, gdzie dzieci mogą spokojnie się uczyć. Jednak Strefa Sztuki w centrum miasta jest zatłoczona nawet wieczorami. Wchodząc tu z pustej i ciemnej ulicy, wydaje się, że wkraczamy w inną rzeczywistość – hałaśliwą i jasną. Strefa Sztuki znajduje się w podziemiach, dlatego jest popularna jako miejsce organizacji różnych wydarzeń kulturalnych. Przez kilka dni, podczas których mieliśmy okazję obserwować życie miasta, oglądaliśmy odbywające się tu zajęcia i warsztaty dla dzieci, publiczne dyskusje i spotkania. Organizacja „Piąty Charków”, działając w warunkach wojennych, zorganizowała tu niedawno festiwal literacki o tej samej nazwie i wciąż regularnie organizuje wydarzenia artystyczne (nazwa organizacji nawiązuje do słów wybitnego ukraińskiego językoznawcy, pochodzącego z Charkowa Jurija Szeweljowa, który dowodził, iż w przeszłości Charków przechodził przez trzy fazy swego istnienia, dziś jest czwarta, a piąta była jego marzeniem o mieście w niepodległej Ukrainie).
Po wieczornej dyskusji ludzie wychodzą z piwnicy na ciemne ulice i oświetlając drogę latarkami, idą w różnych kierunkach, aby przed godziną policyjną wrócić do domu. Odwiedzający mogą zatrzymać się w hotelu, w piwnicy. To nowa opcja, która stała się popularna podczas wojny. Wcześniej takie pokoje bez okien były uważane za jedną z najgorszych i najbardziej niewygodnych możliwości zakwaterowania, a teraz jest odwrotnie: możesz spać całą noc, wiedząc, że jesteś bezpieczny, ponieważ twój pokój to także schron przeciwlotniczy.

Miasto ożywa gdy wstaje słońce: kawiarnie i sklepy są otwarte do około siódmej wieczorem, metro zaczyna kursować, na placu w centrum pojawiają się nastolatkowie na deskorolkach. W pobliżu znajduje się Sobór Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny, jeden z zabytków Charkowa, który został ostrzelany przez Rosjan na początku wojny. Ludzie ukrywający się w środku przed rosyjskim ostrzałem, nie odnieśli ran; uszkodzeniu uległy tylko okna i witraże cerkwi.

To nie jedyny taki budynek w centrum: dokoła często widać wybite okna, zniszczone sufity, ślady po odłamkach na ścianach, zwłaszcza w pobliżu siedziby rady miejskiej, gdzie na początku marca spadła rosyjska rakieta – można wyraźnie zobaczyć, jak fala wybuchu rozeszła się wokół. Pobliski, dwupiętrowy sklep Adidasa został doszczętnie zniszczony, na podłodze wciąż leży gruba warstwa kamieni i szkła, a gdzieniegdzie ocalały lustra, które miały szczęście znajdować się po przeciwnej stronie od ulicy, osłonięte szerokimi kolumnami. Pomiędzy nimi leżą fragmenty ubrań i kawałki manekinów, które w tym surrealistycznym otoczeniu wyglądają szczególnie dziwnie, jakby też zostały ranne. Ich amputowane ręce i nogi rozrzucone dookoła. Zostały poranione tak, jak i cały dom, w którym mieścił się sklep – zachował się napis na zewnętrznej ścianie, że jest to zabytek architektury.

Jednak nawet tych zniszczeń nie można porównać z niektórymi sypialnymi dzielnicami miasta, takimi jak Północna Sałtiwka, która znalazła się pod najbardziej intensywnym ostrzałem i gdzie obecnie właściwie nie da się mieszkać. Podobnie jest w niektórych miejscowościach obwodu.

Izjum. Miasto krzyży

Minęło około miesiąca od wyzwolenia tego regionu spod okupacji rosyjskiej. Na drodze z Charkowa do Izjumu mijamy robotników, którzy malują nowe oznakowanie drogi na autostradzie. Miasto ma już prąd, działa poczta (wśród Ukraińców żartuje się nawet o szybkości przywrócenia usług socjalnych: po wyzwoleniu trwała rywalizacją między państwową spółką „Ukrposzta” i prywatną „Nowa poszta”, bo każda z nich chciała być pierwsza).

Jednak nie wszystko da się tak szybko przywrócić. Zimą najprawdopodobniej nie będzie tu ogrzewania, bo Rosjanie zniszczyli kotłownię. W mieście jest wiele porzuconych zwierząt – są głodne, często ranne lub kontuzjowane. Izjum był pod okupacją przez pół roku i powoli wraca do życia; mówić o takim „powrocie” trzeba jednak ostrożnie, wiedząc, ilu ludzi straciło tu życie. To właśnie w izjumskim lesie znaleziono masowy pochówek, którego zdjęcia we wrześniu szeroko prezentowano w światowych mediach.
Teraz, po zakończeniu ekshumacji, ten sosnowy las jest bardzo cichy i pusty. Nie tylko dlatego, że nie ma tu ludzi, ale także z powodu równych rzędów pustych grobów, z których wynoszono ciała zmarłych – wszystkie zostały przewiezione do Charkowa na przeprowadzenie ekspertyz i badania DNA, i dopiero potem zostaną ponownie pochowane. W sumie znaleziono tu 447 ciał cywilów i żołnierzy. Wielu z tych ludzi zostało zabitych przez rosyjski ostrzał, ale niektórzy z nich zostali zamęczeni przez Rosjan na śmierć. Nieopodal, na skraju lasu, znajdowały się rosyjskie okopy wojskowe, doły na sprzęt, a tu i ówdzie leżały resztki wojskowej racji żywnościowej zwanej „Przyjaźnią Narodów” (produkowane są przez znajdujący się na Krymie Kombinat Mięsny „Drużba Narodow”, czyli właśnie „Przyjaźń Narodów” – przyp. red.).

Przy pustych grobach stoją drewniane krzyże: niektóre z imionami i nazwiskami zmarłych, niektóre z samymi numerami, niektóre z przybliżonym opisem osoby, np. „Prospekt Lenina 35/5. Dziadek”. W osobnych grobach chowano ludzi w trumnach – tak było np. w przypadku 20-letniego Daniła, który według opisu na tabliczce na krzyżu zmarł 4 maja. Tego samego dnia co mój przyjaciel i kolega, dziennikarz Ołeksandr Machow, który wraz ze swoim oddziałem bronił Ukrainy właśnie na kierunku Izjumu.

Pani Tamara, pracownica miejscowego biura pogrzebowego, które w czasie okupacji chowało ludzi w tym lesie, opowiada, że jeśli bliscy zmarłego mieli pieniądze, to zamawiali trumnę i tabliczkę z danymi zmarłego na krzyż. Ale w większości przypadków zmarłych znajdowano na ulicach lub przekazywali ich Rosjanie i kazali pochować. W takich przypadkach biuro chowało ciała za darmo: robotnicy wykopali grób i stawiali drewniany krzyż z numerem. Pani Tamara odręcznie zapisywała numery i dane osobowe zmarłych w zeszycie – dzięki temu można teraz identyfikować pochowanych. Ten konkretny las sosnowy został wybrany ze względu na piaszczystą glebę. Zmarłych było wielu i gdyby nie ta ziemia, w której można szybko kopać groby, po prostu nie mieliby czasu ich pochować.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Pod numerem 319 w tym notatniku znajduje się Wołodomyr Wakulenko, pisarz, autor trzynastu książek, który mieszkał we wsi Kapitoliwka koło Izjumu. Obecnie nikt nie wie na pewno, czy rzeczywiście został zabity i pochowany w lesie, czy może jest w niewoli, a pod jego nazwiskiem została przypadkowo pochowana inna osoba. Rosjanie porwali Wołodymyra na początku okupacji, pod koniec marca. Był zdecydowanie proukraiński i uznawano go za osobę znaczącą w całym regionie. Krewni twierdzą, że nie wyjechał, bo myślał, że Rosjanie nic złego mu nie zrobią – mieszkał z synem cierpiącym na autyzm, który nie mówi i potrzebuje stałej opieki. Ale Wołodymyr został zabrany. Syna przygarnęła matka Wakulenki i jej mąż. Od tego czasu rodzina nie słyszała żadnych wieści o Wołodymyrze, ale nie traci nadziei, że jednak żyje. Ciało pochowane pod krzyżem numer 319 znajduje się obecnie w kostnicy w Charkowie, trzeba je zidentyfikować. Pamiętnik, który Wołodymyr prowadził w czasie okupacji, udało mu się zakopać we własnym sadzie. Po wyzwoleniu obwodu charkowskiego jego notatki zostały odzyskane i przeniesione do Charkowskiego Muzeum Literackiego.

Bezruki. Ałła zmywała krew córki i wnuczki

Czy można wziąć urlop od wojny? Jak żyją Ukraińcy z dala od linii frontu

Wielu rozmówców mówi, że „lato ich ominęło”, donikąd nie pojechali, ale po zwycięstwie planują wyjazd – na Krym.

zobacz więcej
Północ obwodu charkowskiego nie była okupowana, a te słowa automatycznie rodzą opinię, że sytuacja w tym regionie musi być lepsza. Nie oznacza to jednak, że życie tutaj wróciło do normy. W niektórych miejscach nadal nie ma prądu – sieć przesyłowa została uszkodzona przez ostrzał. We wsi Bezruki, 17 km od granicy z Rosją, nie działa miejscowa szkoła, bo prawie wszyscy nauczyciele wyjechali. To właśnie tu uczyła się ośmioletnia Marharyta. W tej wiosce historię tę zna prawie każdy, kogo o to spytać. Dziewczyna zginęła od rosyjskiego ostrzału w czerwcu, na podwórku własnego domu. Jej babcia, pani Ałła, mieszkająca na sąsiedniej ulicy, pokazuje nam to podwórko, dom, pokój dziewczynki. Nieustannie powtarza, że Marharyta, jej starszy brat i siostra zawsze chowali się w piwnicy w chwilach zagrożenia. Ale w dniu jej śmierci od rana było bardzo cicho i nikt nie spodziewał się ostrzału.

W domu mieszkały dwie rodziny – córki pani Ałły, jedna z mężem i córką Marharytą, druga z dwójką dzieci. Tego czerwcowego dnia matka dziewczynki była w domu; zmywała naczynia i to uratowało jej życie. Marharyta i jej ciotka Julia znajdowały się na podwórku: kobieta wieszała pranie, dziewczyna czytała książkę. Matka Marharyty zawołała ją, by przyszła poczytać w kuchni, ale odpowiedziała, że poczeka na nią na ganku. Kiedy nagle zaczął się ostrzał, Julia i Marharyta usiłowały się schronić w środku. Dziewczynka zdołała przebiec kilka kroków, ale gdy była już przy drzwiach, odłamki pocisków trafiły ją w głowę i płuca – zmarła na miejscu. Jej ciotka została poważnie ranna i po tygodniu zmarła w szpitalu w Charkowie. Początkowo była w śpiączce, potem na krótko odzyskała przytomność; Pani Ałła pamięta, że Julia ciągle pytała „jak się ma Ryta” i zmarła, nie wiedząc, że jej siostrzenica nie żyje. Marharyta urodziła się w 2014 roku, kiedy Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę, a zmarła w roku 2022, podczas kolejnej rosyjskiej agresji. Kilka dni przed śmiercią skończyła 8 lat.

Babcia Ryty płacze, stojąc obok tego ganku – sama musiała z niego zmyć krew córki i wnuczki. W domu zachowały się wszystkie rzeczy dziewczynki – zabawki, książki, świadectwa szkolne na ścianach. Teraz dom jest pusty, reszta rodziny opuściła Bezruki, a została tu tylko pani Ałła i jej mąż. Ma małego, czarnego kotka biegającego po domu – był to ulubieniec Marharyty. Kiedy kotka pani Ałły urodziła małe, dziewczynka wybrała dla siebie jednego kociaka, nazwała go Miszka i bardzo długo czekała, aż dorośnie, aby zabrać go do domu. Teraz kociak jest już dorosły, ale nie ma komu go zabrać.

***

Według oficjalnych danych, do 20 października Siły Zbrojne Ukrainy wyzwoliły 544 miejscowości w obwodzie charkowskim. 32 miejscowości pozostają pod okupacją rosyjską.

– Olga Rusina
– tłumaczył Piotr Kościński


TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Autorka jest ukraińską dziennikarką i tłumaczką. Autorka książek dla dzieci i młodzieży. Pracuje jako redaktor radia Hromadske w Kijowie.
Zdjęcie główne: 69-letnia Helana robi naleśniki na podwórzu swojego bloku w Izjumie. W budynku zniszczonym przez rosyjskie wojsko nie ma gazu, ani elektryczności. 31 października 2022 r. Fot. Wolfgang Schwan/Anadolu Agency przez Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja Najnowsze wydanie
Jakim Frankensteinem jesteś?
Putin twierdzi, że Rosja jest ostoją konserwatyzmu. Ale głęboko się myli.
Cywilizacja Najnowsze wydanie
Co łączy współczesną lewicę z faszyzmem?
Dziedzictwo Maja’68 to pochwała pedofilii i porównywanie policji francuskiej do SS.
Cywilizacja Poprzednie wydanie
Ucieczka od cyrylicy. Łacinka oddala od Putina
Alfabet i polityka.
Cywilizacja Poprzednie wydanie
Eko-armia. Czy można wygrać wojnę bez śladu węglowego?
Trzeba będzie strzelać tak, żeby nie emitować gazów cieplarnianych...
Cywilizacja Poprzednie wydanie
Pomówiony, zniesławiony, wydrwiony
Apel przewodniczącego Episkopatu Polski arcybiskupa Stanisława Gądeckiego.