Felietony

Powakacyjna zemsta znawcy wina

Czas, kiedy np. rodzina lub znajomi wracali z wakacji, bywał ongiś dla mnie szczególnie trudny. Ich opowieści o tym, co pili i jedli, były drastycznie męczące, zwłaszcza kiedy towarzyszył temu przymusowy pokaz czterech tysięcy zdjęć, okraszanych – a jakże! – czterema tysiącami komentarzy i wybuchów śmiechu. Ja się nie śmiałem. Teraz wymierzam sprawiedliwość i to ja gotuję im piekło!

Ciężkie jest życie osób, których zwykłe hobby postronnym wydaje się zupełnie nietypowe. Jak choćby tych, którzy zajmują się winem i niejako z automatu są uważani w towarzystwie za specjalistów. Poniżające sytuacje towarzyszą im od momentu, gdy inni dowiadują się, że ci mają takie hobby lub zawód. Kiedyś sytuacje wypychania mnie niemal siłą na imprezach rodzinnych i nierodzinnych, bym coś (w domyśle – fajnego!) opowiedział o jakimś „winie”, śniły mi się po nocach. I to najczęściej o czymś ofiarowanym solenizantowi w gustownej flaszce w kształcie greckiej wazy lub kiści winogron, napełnionych oleistym, słodkim szajsem, montowanym naprędce w przemysłowych rozlewniach na przedmieściach. Ale tak to się dzieje, zwłaszcza ostatnio, kiedy normalni ludzie uważają, że dziś należy na imprezach pić koniecznie wino, a nie – jak zwykle – wódkę.

W myślach gratulowałem obdarowanemu prezentu, bo będzie mógł używać tego czegoś zamiast oleju silnikowego lub smaru, albo dodawać do fugi kładąc kafelki, lub mieszać z zaprawą przy budowie bliźniaka. Niemniej na żywo z mych ust płynął – z czasem coraz gładziej – szeroki potok najcięższych bzdur i wyszukanych kłamstw, przyjmowanych z najwyższą aprobatą. „W końcu specjalista, koleś wie, co mówi” – mruczało towarzystwo. Solenizant był dumny, a ofiarodawca pęczniał z zachwytu, jakże trafnego wyboru dokonał.

Wiem, wiem – za te ohydne kłamstwa będę się kiedyś smażył w piekle. Pierwsze drzwi do dziewięciu kręgów są zarezerwowane co prawda dla stomatologów (ci kłamią zawsze i perfekcyjnie – „nie będzie bolało”), ale na następnych być może wisi tabliczka z napisem „degustatorzy”. Cóż, sami chcieli – będę się bronił. W końcu im nigdy nie przyszło do głowy, że gdybym spytał na takim spotkaniu np. filatelistę, czy jakiś znaczek z jego zbiorów można nakleić na kopertę i wysłać, to bez wahania nazwałby mnie po prostu „idiotą”. Mnie tak reagować nie wypada – takie życie.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Sytuacje postwakacyjne też są niemal zawsze stereotypowe, a kiedy dawno temu pracowałem w dużej redakcji, zdarzały mi się niemal codziennie. Jest zatem np. tak, że spotykam kumpla na ulicy i ten od razu zasuwa:

– Słuchaj, wróciliśmy właśnie z Basią (żona) z Toskanii, w takiej małej wiosce byliśmy, niedaleko morza, wiesz (tu pada nazwa – nie wiem, akurat tam nigdy nie byłem, ale nieważne), poszliśmy na obiad. Mówię ci – palce lizać, pełny szacun dla kucharza. Słuchaj, bierzemy makaron z mulami, no i uwierz, buty spadają, pyszniawka. I kelner poleca nam cudowne winko (w tym miejscu powinienem trzasnąć go w pysk za to „winko”, ale stoję i grzecznie słucham), czerwone, delikatne, leciutkie – no mówię ci, Gogol, ambrozja. Jak ono grało z tymi mulami!!! Nie uwierzysz!

– Wierzę, tak się zdarza – mówię koncyliacyjnie. – W czym problem? – pytam.

– No słuchajże, do cholery – kumpel dalej trzaska dziobem – chcemy to powtórzyć, robimy mały imprez z Basią (ta sama żona), mamy wszystko („Wpadniesz?” Nie wpadnę. Głąb wie, że mnie nie ma, bo wyjeżdżam i pytał o to przed chwilą), tylko powiedz, jakie winko wtedy piliśmy, no wiesz, co to było, tam przy plaży? Mówię ci: delikatne, czerwone, można było zapijać makaron jak kompotem. Gdzie to u nas kupić, wiesz o co chodzi, ty się tym zajmujesz, nie?!

Beaujolais nouveau co roku startowało z wielką pompą. Czy to już koniec jego epoki?

Kiperzy zawsze wieszali na nim psy – określali je dosadnie: vin de merde.

zobacz więcej
– Wacek – mówię – a skąd ja mam wiedzieć, co piliście? Może pamiętasz jakąś nazwę, albo odmianę winogron. Coś, co było napisane na etykiecie?

– No co ty, kurde?!! – głąb już niemal wrzeszczy. – Rozum ci odjęło, procesor ci nawala, czy co? Jaka etykieta? Karafkę wzięliśmy, przecież ci mówię!!! Pół litry za pięć euro, wiesz, no w tej miejscowości, tam. Knajpa? Chyba Il Sole, czy jakoś tak, w każdym razie coś z morzem. Mówię ci: czerwone, delikatne, takie owocowe, czysta ambrozja… Włoskie, rozumiesz! Coś „tavola”, albo „casa”, tak chyba szwargotał po swojemu ten pikolak w knajpie… No Gogol, co jest, przecież byłeś we Włoszech, nie? Ty nie wiesz? Weź nie rób ściemy! Basia kazała mi cię spytać i kupić!

I tak dalej, i tak dalej...

Dziś jestem już uodporniony na takie, kiedyś chorobliwie stresogenne sytuacje. I wiem też, że wszelkie zaprzeczenia, tłumaczenia i wyjaśnienia można – za przeproszeniem – o kant dupy rozbić. Ale mam na podorędziu kilka nazw niezwykle podłych „winek” do 30 zł i najczęściej wysyłam po nie delikwenta do najdalej położonego hipermarketu („Tylko tam znajdziesz!”). Taka drobna złośliwość, prywatna zemsta i cholernie diabelska przyjemność! Za to, że np. nazwał mnie kiedyś „idiotą”, gdy pytałem go o zwykły znaczek pocztowy...

Tak przynajmniej będę się tłumaczył Belzebubowi.

– Wojciech Gogoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Autor jest redaktorem magazynu „Czas Wina”. Wydał m.in. „Leksykon alkoholi”, jest współautorem książki „Wiedza o winie”.
Zdjęcie główne: Butelki z trunkami z winnic Priorat – hiszpańskiego powiatu (comarca) w Katalonii – na ścianach Restaurant la Cooperativa w mieście Porrera w katalońskiej prowincji Tarragona. Tutejszy DOQ (Denominació d'Origen Qualificada) produkuje czerwone wina ze starych odmian Garnacha i Cariñena, mających atramentowy kolor, gęstą, bogatą teksturę oraz aromaty lukrecj i brandy. Fot. David Silverman/Getty Images
Zobacz więcej
Felietony Najnowsze wydanie
Czy Jan Paweł II wielkim papieżem był?
Kołtuństwo Tomasza Lisa.
Felietony Najnowsze wydanie
Tygodnik TVP. Restauracja wśród fast foodów
Nagroda specjalna SDP dla naszej redakcji!
Felietony Najnowsze wydanie
Jestem polskim biskupem – mówił o sobie Pius XI
Uznał Polskę w 1918, modlił się z nami podczas Bitwy Warszawskiej i pilnował plebiscytów. Potem został papieżem.
Felietony Najnowsze wydanie
Zmniejszanie odpadów
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony Najnowsze wydanie
Postęp
Komentarze Piotra Młodożeńca w Tygodniku TVP.