Maria Janion i Jarosław Marek Rymkiewicz zmierzą się w ostatnim odcinku „Pojedynków stulecia”.
zobacz więcej
Maszerują przez ekran pochody zszywające różne epoki, których doświadczył poeta, różne jego urzeczenia – groteskowa, triumfalna manifestacja, ciągnąca we wczesnych latach 50. XX wieku przez warszawski MDM i radosna, wolna, naiwna (czy kiedyś komuś też wyda się groteskowa?) demonstracja „Solidarności” z lata 1981: generał Jaruzelski i jego laufry już dopinają scenariusze internowania, oddawania strzałów ostrzegawczych i topienia księży w Wiśle, ale Piotrkowską w Łodzi (a może to Mazowiecka w Warszawie?) idą roześmiani Polacy, chwieją się rude czupryny i ręcznie wpisane karki z hasłami, od „NZS” po „Uwolnić politycznych”.
Ale i tak największe wrażenie zrobi na wiernych czytelnikach JMR zobaczenie na ekranie tego, co wyobrażaliśmy sobie przez lata, co sprawia, ze ten film jest trochę jak uchylany medalion, jak szuflada, którą po latach wysuwamy z biurka. Ogród w Milanówku! Ogród i miasteczko wplecione w dwa przynajmniej tytuły zbiorków. Ogród, a w nim koty, trzynogie żaby, ba, przędziorek niszczący krzak oleandru, znani z tylu wierszy, pokazany nam jest, przez moment, za firanką czarnych prętów ogrodzenia, trochę kokieteryjnie, jakby Julka Śniadecka furknęła halką. Z wysokości dronu wznoszącego się nad cyplem widać wszystkie drzewa nadwigierskiej Gawrychrudy: świerki, jarzębiny i jesiony.
I wreszcie zdjęcie, do którego docierało się, kończąc „Rozmowy polskie…”, które dobrze jest przeczytać raz jeszcze każdej jesieni po powrocie z wakacji, z Suwalszczyzny. Mój egzemplarz, ten wydany przez białostocki Versus w roku 1991 (bo mam jeszcze dwa inne, „Nowej” z 1984, już prawie nieczytelne, i w eleganckiej twardej oprawie, PIWowskie, z 1998) rozkleił się w trzech miejscach: na awanturze z Psujem, na pocieszaniu Stasinka przez Egle i właśnie na opisie tego zdjęcia, więc odpowiednią stronę znajduję od razu.