Felietony

Putin szuka sojuszników przeciw Polsce. W Izraelu

W sowieckiej „teologii politycznej” dzieje XX wieku to starcie Światłości z Ciemnością. Wydarzeniem mesjańskim był 9 maja 1945 roku: zwycięstwo nad „faszyzmem” było możliwe dzięki zmartwychwstaniu narodu rosyjskiego i innych narodów ZSRR. To one przyniosły światu zbawienie.

Kreml przywiązuje olbrzymią wagę do polityki historycznej. Dlatego w nadchodzącym roku można się spodziewać rosyjskiej ofensywy na tym polu.

Przed nami dwie ważne okrągłe rocznice: minie 75 lat od wyzwolenia obozu w Auschwitz (międzynarodowe obchody odbędą się w Izraelu) i tyle samo od zwycięstwa aliantów nad III Rzeszą. I można się spodziewać, że Rosjanie nie przepuszczą takiej okazji, żeby pamięć o przeszłości wykorzystać w sprawach jak najbardziej bieżących.

Przedsmak zbliżających się wydarzeń Polacy mają od 20 grudnia. Wpierw było długie wystąpienie Władimira Putina podczas nieformalnego szczytu państw Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej w Petersburgu. Potem zaś gospodarz Kremla zabrał głos na kolegium Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Putinowi wtórowali wysocy rangą politycy rosyjscy: przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin oraz rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa.

W Petersburgu prezydent Rosji szczególnie sporo miejsca poświęcił międzywojennym relacjom polsko-niemieckim. Cytując fragmenty różnych dokumentów postawił tezę, iż II Rzeczpospolita układała się z III Rzeszą przeciw Czechosłowacji i Związkowi Sowieckiemu. A zarazem usprawiedliwiał Pakt Ribbentrop-Mołotow, przypisując ZSRR intencje pokojowe.
Wystąpienie Władimira Putina podczas szczytu Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej w Petersburgu 20 grudnia 2019 roku. Fot. Mikhail Svetlov/Getty Images
Ta pełna przekłamań i przemilczeń mowa była poniekąd odpowiedzią na rezolucję Parlamentu Europejskiego z 19 września bieżącego roku, wzywającą do ustanowienia Międzynarodowego Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem. Europosłowie w tym akcie między innymi potępili Pakt Ribbentrop-Mołotow i postawili znak równości między niemieckim narodowym socjalizmem a sowieckim komunizmem.

Dla kremlowskiego establishmentu owa rezolucja to kamień obrazy. Rosyjskie elity polityczne nie od dziś nerwowo reagują, gdy przypomina się im o współodpowiedzialności ZSRR za wywołanie drugiej wojny światowej i zbrodniach tego państwa popełnionych na mieszkańcach krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Warto zgłębić przyczyny takiej postawy.

Federacja Rosyjska jest z punktu widzenia prawa międzynarodowego spadkobiercą Związku Sowieckiego. I rosyjska polityczna wierchuszka poczuwa się do tego dziedzictwa, choć bynajmniej nie w wymiarze ideologicznym. To prawda, że dzisiejszą Rosją władają ludzie uformowani przez sowiecki system, niemniej komunizm już dawno został przez nich odrzucony.

Natomiast czym innym jest stosunek do sowieckiej państwowości i jej zbrojnego ramienia, czyli Armii Czerwonej. ZSRR był globalnym mocarstwem, któremu współczesna Rosja nie dorównuje. Z tego powodu Kreml odczuwa, że brakuje mu w oczach świata prestiżu. Usiłuje więc go czerpać z sowieckiej przeszłości, a konkretnie z faktu rozgromienia hitlerowskich Niemiec przez Armię Czerwoną.

To nie jest odwoływanie się do sowieckiego komunizmu. Natomiast mamy tu do czynienia z nawiązaniem do sowieckiej „teologii politycznej”.

Interpretuje ona dzieje XX wieku w kategoriach starcia Światłości z Ciemnością. Metafizyczne Dobro reprezentuje Związek Sowiecki (i Rosja jako jego spadkobierca), a metafizyczne Zło – III Rzesza i jej sojusznicy (czyżby po petersburskim wystąpieniu Putina można do nich zaliczyć też Polskę?).

Wydarzeniem mesjańskim okazuje się 9 maja 1945 roku. Jego kolejne rocznice są w niby powracającej do prawosławia Rosji znacznie bardziej uroczyście świętowane niż Niedziela Wielkanocna. Przekaz, jaki idzie z Moskwy, jest następujący: zwycięstwo nad „faszyzmem” było możliwe dzięki zmartwychwstaniu narodu rosyjskiego i innych narodów ZSRR. To one przyniosły światu zbawienie.

Owa „teologia polityczna” bazuje na zbiorowych emocjach społeczeństwa rosyjskiego. Kreml cynicznie nimi zarządza, także poprzez propagandową pracę tak zwanych polittechnologów. Jednym z nich jest Siergiej Markow.
Sowieccy żołnierze w Berlinie w maju 1945 roku. Fot. Sovfoto/Universal Images Group via Getty Images
Dziesięć lat temu zapytałem go, dlaczego władze rosyjskie tak bardzo się wzbraniają przed napiętnowaniem na forum międzynarodowym stalinizmu jak nazizmu. Markow odpowiedział, że w takich sytuacjach dyskusje o stalinizmie nie dotyczą przeszłości, a są wyłącznie pretekstem do upokarzania Rosji i wywoływania rusofobicznych nastrojów.

Ten argument jednak można odwrócić: przecież w wywodach Putina na temat współpracy II Rzeczypospolitej z III Rzeszą nie chodzi o dociekanie, jak było, lecz o to, żeby uderzyć w wizerunek dzisiejszej Polski, zwłaszcza w oczach Żydów.

W petersburskim wystąpieniu prezydenta Rosji szczególnie bulwersująca była pewna wypowiedź. Putin powołał się na korespondencję ambasadora RP w Berlinie Józefa Lipskiego z szefem polskiej dyplomacji Józefem Beckiem z roku 1938. Lipski w liście do swojego przełożonego miał się rzekomo entuzjastycznie odnieść do pomysłu Adolfa Hitlera, żeby wysłać Żydów z Europy do Afryki, skazując ich tym samym na zagładę.

Kilka dni później na kolegium Ministerstwa Obrony Rosji gospodarz Kremla owo ciężkie oskarżenie powtórzył nazywając Lipskiego „łajdakiem i antysemicką świnią”. Tym samym dopuścił się ordynarnej manipulacji. Należy przypomnieć, że w pierwszych dekadach XX stulecia debata nad osadnictwem żydowskim w brytyjskich koloniach w Afryce toczyła się także w środowiskach syjonistycznych. Brane było pod uwagę choćby terytorium dzisiejszej Ugandy. Masowa emigracja Żydów z Europy była w programie syjonistów. Chcieli oni po prostu dla narodu żydowskiego własnego państwa. I w latach 30. niemieccy naziści, jeszcze deklarowali poparcie dla takiego rozwiązania. Po drugiej wojnie światowej temat tej zbieżności celów podnosiła amerykańska filozof żydowskiego pochodzenia, Hannah Arendt. I za to spotkała ją ostra krytyka ze strony Żydów.

Wystąpienie Władimira Putina wpisuje się w szereg działań, które świadczą o tym, że na polu polityki historycznej Kreml liczy na wspólną grę z Izraelem i diasporą żydowską przeciw takim krajom, jak Polska. Ale jeśli tak, to przecież Federacja Rosyjska będąc spadkobiercą Związku Sowieckiego, nie ma czystego konta jeśli chodzi o politykę wobec Żydów.

Po drugiej wojnie światowej Józef Stalin tropił ślady „syjonistycznego spisku” wśród prominentnych lekarzy. Z kolei w roku 1967, gdy na Bliskim Wschodzie wybuchła wojna sześciodniowa, Kreml opowiedział się po stronie państw arabskich przeciw Izraelowi. Zerwane zostały – jak się okazało na ponad dwie dekady – sowiecko-izraelskie stosunki dyplomatyczne.

Kreml dziękuje tropicielom polskiego antysemityzmu

Niektórzy opiniotwórczy Rosjanie nazywają nasz kraj „zgniłym płodem europejskiej demokracji”.

zobacz więcej
W ZSRR niemal do kresu jego istnienia dyskryminacyjne praktyki wobec osób narodowości żydowskiej – na przykład przy przyjmowaniu do pracy lub na studia – były tolerowane przez państwo. Tego wstydliwego wątku – co skądinąd jest zrozumiałe – prezydent Rosji jednak woli nie poruszać.

Jednocześnie trudno się oprzeć wrażeniu, że wystąpienie Putina współbrzmi z wieloma tekstami i wypowiedziami polityków i publicystów nad Wisłą, którzy od trzech dekad głoszą pogląd o przodownictwie Polaków w antysemityzmie. Jest to o tyle intrygujące, że to osoby z lewicowo-liberalnych kręgów, a więc ostentacyjni antagoniści obecnego kremlowskiego reżimu.

Dla nich Putin to dziś ikona politycznego Zła – wielkoruski nacjonalista i prześladowca gejów. A jednak kiedy trzeba podnieść krzyk w świecie, że w Polsce odradza się antysemityzm, to prezydentowi Rosji z polskimi ojkofobami robi się po drodze.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Obchody Dnia Zwycięstwa 9 maja 2018 roku w Moskwie. Prezydent Rosji Władimir Putin i premier Izraela Benjamin Netanjahu z weteranami wielkiej wojny ojczyźnianej. Fot. Mikhail Metzel\TASS via Getty Images
Zobacz więcej
Felietony Najnowsze wydanie
Twardoch niejednoznaczny... Ślązacy też mają swoje winy
Jednak nie pozwolił sobie na pokazywanie środkowego palca naszym sąsiadom zza Odry.
Felietony Najnowsze wydanie
Zwierzęta
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony Najnowsze wydanie
Zaczynał od witraży i kawałka papieru, na którym drukował książki
Ks. Józef Sadzik zasłużył na order Orła Białego.
Felietony Najnowsze wydanie
Krótkie życie pralki, czyli rzecz o ekologicznej hipokryzji
Nikt nie ma odwagi rzucić rękawicy korporacjom odpowiedzialnym za zaśmiecanie Ziemi.
Felietony Poprzednie wydanie
Coraz duszniej, coraz ciaśniej
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.