– Wszędzie było dzwonione i chleba nie będzie. Trudno – załamywały ręce ekspedientki wiosną 1988 roku. Schyłek PRL przynosił coraz bardziej dramatyczne sytuacje. A „dzieci PRL” wspominają, jak sporą część dzieciństwa spędziły w sklepowych kolejkach.
Kłopoty z transportem i dostawami, centralne sterowanie dystrybucją i cenami szybko ujawniło wady socjalistycznej gospodarki. Puste półki sklepowe i kartki na żywność szybko stały się symbolem minionej epoki. Powszechnie uważa się, że choć brakowało niemal wszystkiego, produkty podstawowe, jak mąka, mleko i chleb, można było kupić bez większych problemów. Jednak nie jest do końca zgodne z prawdą.
Pieczywo dostarczano dwa razy dziennie w takiej ilości, która nie zawsze zapełniała półki na cały dzień. Zdarzały się także sytuacje ekstremalne, jak ta wiosną 1988 roku, kiedy w całej Warszawie od południa nie można było kupić chleba. A tam gdzie się pojawił, trzeba było stać w ponad dwugodzinnej kolejce. Pogłębiający się kryzys gospodarczy, podwyżki cen oraz odmowa władz dotycząca rejestracji komisji zakładowych Solidarności doprowadziła wiosną 1988 roku do strajków, których druga fala przyszła latem.